wtorek, 27 października 2015

NAPIĘCIE SERCA

Wiesz, chyba ja Ciebie kocham,
wiesz, chyba ja zatracam się,
ale w głębi smucę się i szlocham,
wewnątrz myśli zdradzam Cię...

W napięciu neuron za neuronem,
konam, bo nie wierzę już,
patrzę teraz w inną stronę,
nie mam chęci, ani próśb.

Wszystko to, co mi dałeś,
wszystko to, co obiecywałeś,
już nie jest takie ważne,
znikam jak kamfora, gasnę…

Czy moja wina? Tego nie wiem,
nie chcę dawać, ani brać,
poukładać muszę samą siebie,
by móc dalej żyć i trwać.

Czasem myślę więc dlaczego,
zaczynać coś tak bez namysłu,
nie pozostaje i tak nic z tego,
wieczny mrok i martwica zmysłów.

Co się stało z nami? Mów!
Niech to życie nam odpowie,
wystarczy bowiem kilka słów,
by rozjaśnić zamęt w mojej głowie.

Szept czyichś ust słyszę ciągle,
to było dobre, a to złe,
składam ręce i się modle,
spokoju już zaznać chce.

Nie będę już nic udawać,
więc chodź i zabij mnie,
chciałbyś tylko mnie zniewalać,
zrób to teraz, pospiesz się…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz