Jedzie, jedzie pociąg z bezkresnej dali,
jeszcze nam wszystkiego nie odebrali,
nikt nie jest pewien swego dalszego losu,
zawsze kochałem zapach Twoich włosów,
zawsze ubóstwiałem spleść z Tobą dłonie,
zawsze lubiłem dotknąć Twoje skronie,
jakieś zło
wtargnęło w nasze życie nagle,
czuję, że zaraz utonę w niepewności bagnie.
czuję, że zaraz utonę w niepewności bagnie.
Jedzie, jedzie pociąg, kiedyś się zatrzyma,
nie wiem już sam, czy to jesień, czy to zima,
czemu nas spotkało takie upodlenie?
ściskasz moją dłoń, w psychodelicznej wrzawie,
wiedz, że przecież nigdy Ciebie nie zostawię,
zawsze chciałem abyś była bezpieczna,
lecz ta sugestia jest teraz niedorzeczna…
zawsze chciałem abyś była bezpieczna,
lecz ta sugestia jest teraz niedorzeczna…
Jedzie, jedzie pociąg, jak szalony pędzi,
krew pulsuje w głowie, jestem na krawędzi,
nie bój się miła, jedziemy gdzieś pracować,
krew pulsuje w głowie, jestem na krawędzi,
nie bój się miła, jedziemy gdzieś pracować,
pragnąłbym Cię tak bardzo teraz pocałować,
a serce me
kołata, siódmy dzień podróży,
bolą strasznie nogi i przestają służyć,
patrz – każda twarz jest inna, każda coś przeżywa,
mężczyzn, kobiet, dzieci, szloch się nie urywa.
bolą strasznie nogi i przestają służyć,
patrz – każda twarz jest inna, każda coś przeżywa,
mężczyzn, kobiet, dzieci, szloch się nie urywa.
Jedzie, jedzie pociąg, słychać stukot kółek,
nie mogę skupić myśli, wpadłem w zaułek,
nie mogę skupić myśli, wpadłem w zaułek,
chyba umrę z głodu, musimy wytrzymać,
wiem, że też się boisz, nie ma co ukrywać,
popatrz, ktoś leży, chyba się nie rusza,
w dołku mocno ściska, w ustach wielka susza,
widzę Twe smutne oczy, a w okienku kraty,
popatrz, ktoś leży, chyba się nie rusza,
w dołku mocno ściska, w ustach wielka susza,
widzę Twe smutne oczy, a w okienku kraty,
runął mój umysł, z logiki jest obdarty…