Stanął raz człowiek nad wielkim
jeziorem,
popatrzył, pomyślał, niech myśli
swe zbiorę.
Swe oczy skierował nad lustro
tej wody,
zobaczył o dziwo tam różne
osoby.
Wiele też masek obok niego
leżało,
ubierał je wszystkie, lecz wołał
«za mało!»
Myśli mu brnęły jak dzikie,
szalone,
to gorzkie, to słodkie, to
kwaśne, to słone.
W życiu próbował już różnych sztuczek,
w życiu więc dostał tak wiele
nauczek.
Człowiek:
«Czym mogę być dziś, a czym mogę być jutro?»
«Czym mogę być dziś, a czym mogę być jutro?»
Lustro:
«Bądź tylko sobą» - szepnęło cicho to wody lustro.
«Bądź tylko sobą» - szepnęło cicho to wody lustro.
Człowiek:
«Kim więc jestem?» - zapytał po chwili zdziwiony.
«Kim więc jestem?» - zapytał po chwili zdziwiony.
Lustro:
«Zawsze kimś innym, wciąż gdzieś
zagubiony.
Zatraciłeś się, już nie masz
żadnej kontroli,
używasz masek jak chcesz i do
woli.
Życie jest jedno, jest tylko dla
Ciebie,
nie stosuj więc masek, używaj
tylko siebie.»
Człowiek:
«Więc gdzie jest sens, w czym
tkwi on cały,
że jest niedorzeczny, a powinien
być zrozumiały?»
Lustro:
«Sensu nie szukaj, nie nazywaj
go miejscem,
zawsze się kieruj tylko własnym
sercem.
Bądź zawsze sobą i wtedy
odkryjesz sens życia,
odnajdziesz sam siebie i
wyjdziesz z ukrycia.
Lecz nie żyj na przekór swej własnej
naturze,
bo nagle dostrzeżesz, że nie
żyjesz we własnej skórze. »
Zrzucił więc maski, pozbawił się
swych twarzy,
została tylko jedna, ta
prawdziwa i bez skazy.
Czym była ta woda, jej lustro co
rozum porusza?
Nie była niczym innym, to...
...jedynie ludzka dusza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz